Zamiast wstępu

  • Anna
  • Saturday June 10, 2017

To zabrzmi pewnie jak banał, ale odkąd pamiętam, kocham podróżować. Fascynuje mnie poznawanie nowych miejsc, próbowanie nowych smaków, a przede wszystkim nawiązywanie kontaktów z ludźmi, słuchanie ich opowieści, pokonywanie uprzedzeń, czy przełamywanie barier, zwłaszcza językowych.

Słuchanie ludzi i ciekawość mam niejako zakodowane, bo jestem dziennikarką, więc właśnie na zadawaniu pytań i słuchaniu w dużej mierze polega moja praca. A że chyba nie da się być dziennikarzem, jeśli ma się problemy z nawiązywaniem relacji z innymi ludźmi, to myślę, że właśnie dzięki temu zawodowemu skrzywieniu tak mile wspominam ludzi napotkanych na swojej drodze.

Kolejny banał, ale każdy, kto połknął kiedyś bakcyl podróżowania z pewnością się ze mną zgodzi – można się bogacić, kupować kolejne samochody, budować domy itd. Ale nic z tych rzeczy nie zastąpi przeżyć i doświadczeń zdobytych w trakcie podróży. Tylko podróże dają nam wspomnienia, które zostają z nami na zawsze. Dają nam to, czego nie zapewni żaden majątek. Podróże są też niesamowitą szkołą życia. W ich trakcie niekiedy trzeba zmierzyć się ze swoimi słabościami, pokonać obawy, czy przełamać uprzedzenia. Podróże uczą otwartości na otaczający nas świat i na drugiego człowieka. Są okazją do poznania nowych kultur, smaków, ale też, i to chyba najważniejsze, ludzi.  

W trakcie swoich licznych podróży odkryłam, że żeby porozumieć się praktycznie z każdym wystarczy uśmiech na twarzy i zwykła życzliwość. I nie ma tu znaczenia, ile lat ma ta osoba, jaką ma przeszłość ani w jakim miejscu świata ją spotkałam. Do dziś wspominam, jak grałam z Chińczykami w pociągu w karty. Zasad gry, w którą graliśmy niestety nie znałam. Nikt też nie był niestety w stanie wytłumaczyć mi tych zasad, gdyż nie byliśmy się w stanie porozumieć w żadnym języku. Kiedy już wydawało mi się, że zaczynam rozumieć  zasady, to okazywało się, że ta radość była przedwczesna, bo mój pomocnik wybierał z moich kart takie, które nijak nie pasowały do tych zasad…

 

pociąg Chiny karty graGRA W KARTY W POCIĄGU W CHINACH

Pamiętam też dwóch na oko ośmioletnich chłopców w niewielkiej wiosce w Uzbekistanie, którzy w jakiś niewytłumaczalny sposób potrafili stwierdzić, że na pewno chcemy przejść się na zlokalizowane nieopodal wzniesienie i co więcej uzyskali nasze potwierdzenie ;). Chłopcy opanowali cały system zwracania naszej uwagi – wszak wystarczy powiedzieć „prrrrrr” jak do konia i każdy zrozumie, że powinien się zatrzymać. Na nas w każdym razie działało… A jeśli chłopcy chcieli zwrócić na coś naszą uwagę, to wystarczył jakikolwiek okrzyk i ręka czy spojrzenie zwrócone w odpowiednim kierunku ;). 

 Uzbekistan Urgut góry  NASI MALI PRZEWODNICY W UZBEKISTANIE

Pamiętam naszego kierowcę z Tadżykistanu, który stwierdził, że nie możemy zostać w Murgabie, w którym trafił nam się nocleg w miejscu bez prądu i bez ogrzewania. Zaproponował, żebyśmy przejechali w nocy jeszcze kilkaset kilometrów, żeby przenocować w domu uzdrowiskowym dla młodych żołnierzy prowadzonym przez rodziców jego przyjaciela. Nie mówiąc już o ludziach, których spotykałam w trakcie pobytu w kamczackich szpitalach (sic!). Oczywiście nie planowałam, że spędzę swój wymarzony i wyczekany urlop w szpitalach, ale tak się właśnie złożyło, że zamiast wulkanów oglądałam szpitalne sale, a zamiast dziesiątek kilometrów pokonywałam dziesiątki kroków o kulach. I mimo, że ten urlop skończył się już czwartego dnia, to i w tym wypadku mam wyłącznie pozytywne doświadczenia właśnie za sprawą ludzi, na których trafiłam.

 

 Pamir Tadżykistan mapa samochód"SAMOCHODOWA" MAPA PAMIRU W TADŻYKISTANIE

Z każdej podróży przywożę mnóstwo opowieści, ale jakoś do tej pory nie przelewałam ich na papier. Po części wynikało to z obaw, że wtedy podróże przestaną mnie aż tak bawić. Świadomość, że raz na jakiś czas przydałoby się usiąść i coś napisać może niestety przerażać, zwłaszcza jeśli pisanie to to, co robi się na co dzień. Po drugie, górę brała dotąd chyba leniwa część mojej natury ;). Zwłaszcza że prowadzenie bloga, jak nauka języków obcych, wymaga pewnej systematyczności.

Jako że pamięć bywa ulotna, a wiele osób namawiało mnie, bym w końcu zaczęła opisywać swoje przygody, to postanowiłam w końcu spróbować. Nie jestem jednym z tych podróżników, którzy rzucają wszystko i po prostu ruszają w nieznane. Chyba po prostu za bardzo lubię swoją pracę, żeby to zrobić (to mówiłam ja, Jarząbek ;)). A może po prostu wychodzę z założenia, że bardziej doceniam podróże, jeśli od momentu pojawienia się pomysłu lub zakupu biletów zaczynam odliczanie. Mam wtedy na co czekać i tym bardziej doceniam wrażenia, jakie daje mi każda kolejna podróż.

To prawda, że w ciągu dwóch czy trzech tygodni nie da się dokładnie poznać żadnego kraju, jego kultury czy ludzi, ale jeśli wszędzie jedzie się bez gotowych wyobrażeń czy założeń, to i ten krótki czas może dać naprawdę wiele :).